Kochani, muszę się pochwalić, że rozpoczęłam swoją przygodę z nurkowaniem. Tutaj, na Gozo. Nawet udało mi się co nieco uwiecznić na kamerce. Zanim jednak przejdę do samych nagrań, chciałabym się podzielić z Wami moimi refleksjami na temat nurkowania.

Nurkować czy nie nurkować? Jak przełamać strach?
Świat podwodny zawsze mnie fascynował. Fascynował, ale jednocześnie przerażał. No bo jak można swobodnie czuć się pod wodą, kiedy jedna niewłaściwa reakcja, jeden atak paniki, może doprowadzić do katastrofy? Zdani jesteśmy na siebie samych, na naszych nurkowych partnerów, na sprzęt… i musimy zaufać swojemu organizmowi i swojej psychice (chyba przede wszystkim jej!) jak nigdy? Mimo to zdecydowałam, że powolutku zacznę te tajniki podwodnego świata odkrywać i przełamywać swoje bariery.
Najpierw wydawało mi się, że nie da się ściągnąć maski pod wodą. Okazało się, że się da. Potem myślałam, że nie da się wyłączyć nosa z oddychania, a przepłynięcie pewnego odcinka bez maski (oddychając z regulatora!) to już jakaś abstrakcja… Okazało się, że się da.

Pomimo tego, że powolutku przełamuję swoje bariery, zawsze muszę coś pod wodą „wywinąć”! Opicie się słonej wody, kaszlenie, plucie w regulator, woda w nosie, woda w gardle, woda w przełyku… Chyba nie będę solić pokarmów przez najbliższy rok!
Udowodniłam, że da się opić wody ustami trzymając w nich jednocześnie regulator…
Zgubione płetwy, zgubiona… kamerka (!!!) – o kamerce za chwilę…
Poparzenie kolana jakimś dziwnym morskim stworzeniem… Dziwny atak paniki w wyniku opicia się wody na głębokości i po czasie nurkowania nie pozwalającym już na wystrzelenie do góry jak z procy… Pomimo przerażenia nie uciekłam, nie wystrzeliłam, nie wyplułam regulatora i jestem z siebie dumna.
Tysiąc razy mówiłam, że więcej pod wodę nie zejdę, jednak schodziłam ponownie. I zejdę jeszcze wiele razy. Powolutku, ucząc się odpowiednich zachowań i reakcji.

Pod wodą doświadczyłam tego, co w zasadzie może, ale nie musi się zdarzyć. W pewnym sensie to dobrze, bo kiedy człowiek nauczy się najlepiej? Jeśli nie przytrafiłoby mi się nic szczególnego, mogłabym pomyśleć, że nurkowanie to „pikuś” i mogłabym poczuć się zbyt pewnie.
Tymczasem uczę się respektować wodę. Pewnie wydarzy mi się jeszcze wiele i będę może i pierwszą osobą, która zgubi butlę albo wyrwie „węża” od regulatora 🙂 Oby nie!

Jakby nie było, póki co, jestem idealnym przykładem na to, jak nie powinno się nurkować 🙂
W tym miejscu chciałabym wspomnieć o pewnej osobie, która cierpliwie pomaga mi przełamywać wszelkie bariery. To Marek. Marek jest instruktorem nurkowania. I choć instruktorem może być wiele osób, Marek jest instruktorem szczególnym. Jest prawdziwym pasjonatem. Do tego jest tak spokojną, tak cierpliwą osobą, że udaje mi się w jego towarzystwie pod wodą poczuć dość (jak na moje możliwości) swobodnie. W pewnym sensie współczuję mu, kiedy idzie nurkować ze mną, ale jednocześnie jestem szczęśliwa, że mam tę możliwość. Na pewno wpiszę się na jego listę najbardziej niesfornych kursantów, którzy zawsze muszą coś wywinąć.
Marek uparł się, że pomimo wszystko, zrobi ze mnie nurka 🙂 Zobaczymy, co z tego wyniknie…
I tak, to Marek wyłowił tę zagubioną kamerkę, która poleciała w morską, błękitną otchłań… na głębokość, na którą ja sama nie mogłabym zejść (i nie wiem, czy kiedykolwiek odważę się, aby takie uprawnienia zdobyć… choć, jak to się mówi: nigdy nie mów nigdy).

Film z tego felernego nurkowania już jest: Podwodny świat cz.2: Stajemy na szczycie zawalonego Azure Window. Zgubiłam pod wodą kamerkę!. Marku, dziękuję!
Jeśli ktoś chciałby kiedyś ponurkować z doświadczoną, a do tego wyjątkowo cierpliwą i spokojną osobą, to polecam ZAZEN. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, napiszcie do ZAZEN – Marek na pewno udzieli Wam szczegółowych odpowiedzi na nurtujące Was pytania.
Chyba nie ma idealnej recepty na to, jak pozbyć się strachu przed nurkowaniem. Każdy człowiek jest inny, a poznałam też takich, którzy od razu czuli się pod wodą „jak ryba w wodzie”… Michał jest zdecydowanie bardziej odważny. bardziej pewny siebie – nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
Na pewno nic na siłę. Ja się uczę oswajać wodę. Powolutku. Jeśli danego dnia czuję się niepewnie lub mam przeczucie, że to po prostu nie mój dzień – nie schodzę. Na pewno nie wyobrażam sobie siebie na nurku z innymi, bardzo pewnymi siebie kursantami, którzy wydarliby przed siebie, a ja pełna strachu miałabym ich gonić… Dlatego doceniam możliwość nurkowania indywidualnego lub w maleńkiej grupie osób, z którymi czuję się dobrze. Fakt, mam ten atut, że mieszkam obecnie w miejscu, gdzie nurkować można w zasadzie przez cały rok, gdzie nikt mnie nie popędza i, jeśli stwierdzę, że dane ćwiczenie chcę powtarzać 100 razy, to mogę to zrobić. Do nurkowania na wymarzonym Azure Window (a w zasadzie tylko jego górnych partiach) podchodziłam 2 razy, a i tak nie zakończyłam tego nurka tak, jakbym chciała, no i zgubiłam kamerkę…. Cóż, do trzech razy sztuka i na pewno tam wrócę!
Z drugiej strony, lepiej czegoś nie zdążyć zrobić i wrócić do tego za tydzień, za miesiąc, a nawet za rok, niż robić coś na przekór sobie. Gdyby ktoś mnie zmuszał, wyśmiewał, pchał na siłę do wody, na pewno zaparłabym się w sobie i utwierdziła w przekonaniu, że się po prostu nie nadaję.
A tak… dzięki fantastycznemu instruktorowi oraz najlepszemu mężowi pod słońcem (który – choć bardziej odważny – dostosowuje swoje nurkowania do mojego tempa), mam możliwość przełamywać swoje bariery i wierzę, że praktyka czyni mistrza… że się po prostu da! Tego również Wam życzę 🙂

Zapraszam na dwa (póki co) filmy. Pierwszy z nich jest bardziej „ćwiczeniowy”, a drugi już typowo „nurkowy”. Filmów oczywiście będzie więcej, więc jeśli tematyka Was zainteresuje, to zasubskrybujcie po prostu kanał na YouTube, będzie mi bardzo miło.
Film nr 1: Podwodny świat cz.1: Nurkujemy na Gozo. Trochę ćwiczeń, trochę pływania.
Film nr 2: Podwodny świat cz.2: Stajemy na szczycie zawalonego Azure Window. Zgubiłam pod wodą kamerkę!
Nurkowanie na Gozo
No i przybywajcie nurkować na Gozo! Gozo to raj przede wszystkim dla miłośników podwodnych jaskiń oraz wraków. Fauna i flora również jest warta uwagi, niemniej należy zdawać sobie sprawę, że podwodne życie nie jest tak bogate, jak np. w Morzu Czerwonym. Oczywiście, początkujący nurkowie nie spenetrują od razu jaskini czy wraka, ale ukształtowanie dna, napotkane po drodze żyjątka, ośmiornice czy mureny – na pewno każdego zachwycą!
Jakbym to ja pisala ten artykuł!!! Jestem w trakcie nauki i przezywam dokladnie to samo!!! Myslalam ze tylko ja za glupia jestem na nauke nurkowania i to w wieku 50+
Chetnie zadalabym ci kilka pytań np jak poradzilas sobie z refleksem nosowym czy zdjeciem okularow w wodzie. Ja dostalam paniki takiej ze wyplulam regulator i na siöe chcialam wypłynąć… Boze ile instruktorka musi ze mna przejść… Prosze skontaktuj sie ze mna bo nie ma to jak pogadac z ludzmi ktorzy czuja podobnie. Pozdrawiam serdecznie.
Cześć Marta! Ja do tej pory nie uważam się za nurka. Myślę, że do tego potrzeba dużo praktyki. Kurs nauczył mnie pewnych zachowań, ale i tak nie ufam sobie pod wodą. Też kilka razy próbowałam na siłę wypłynąć, na szczęście z regulatorem w buzi, ale w ataku paniki. Ile ten instruktor musiał ze mną też przejść! Jak masz ochotę pogadać, to śmiało napisz do mnie na Fb: Wycieczkomania.pl
Witam
Jestem tez 50 letnią kobieta która właśnie robi kurs nurkowania i jestem bliska z jego rezygnacji. Zajęcia są na basenie ale mam „stracha” i nie łapię poleceń instruktora tak szybko jak inni… Ponadto po kazdych zajęciach mam straszne bóle głowy, które wynikają z mojego stresu…. Wiec mimo ogromnych chęci chyba zrezygnuje. Musiałabym miec indywidualnego instruktora….a na kursie trzeba iść równo z grupą
Aniu, doskonale Cię rozumiem! Ja miałam o tyle łatwiej, że w zasadzie z mężem mieliśmy instruktora tylko dla siebie. Ale na Malcie, która z nurkowań słynie, też o prywatnego instruktora łatwiej. Gdyby nie Marek i jego podejście na pewno też przez ten kurs bym nie przebrnęła. Trzymam mocno kciuki i jestem myślami z Tobą. Życzę Ci, abyś ten kurs ukończyła, choć też z drugiej strony – nic na siłę. A gdybyś planowała wyjazd na Maltę, mogę zaoferować zapoznanie z Markiem i może jakieś nurkowanie z nim. Bo kurs kursem a praktyka swoją drogą. Ja do tej pory nie uznaję się za nurka, choć kilka nurkowań mam już za sobą. I strach wciąż mi towarzyszy.