Plan na kolejny dzień był taki: wyruszamy z Polonnaruwy i udajemy się do Anuradhapury zahaczając po drodze o Minneriya National Park.
Długo zastanawialiśmy się, który z parków narodowych wybrać, najchętniej zobaczylibyśmy oczywiście wszystkie, ale niestety czas na to nie pozwalał. Faworytami wśród parków na Sri Lancę są Udawalawe oraz Yale. Niemniej, z uwagi na to, że były nie po drodze oraz chcieliśmy wybrać się w mniej popularne (a, co za tym idzie – mniej tłoczne) miejsce, wybór padł na MInneriya National Park, często zwany również Minneriya Wildlife Park.
Wstaliśmy rano, wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy na spotkanie ze zwierzętami. Uwaga: najlepiej powiedzieć biletowemu, że chcemy wysiąść przy wejściu do parku, ponieważ wejście jest oddalone od miejscowości Minneriya o około 12 km. Autobus staje tuż przy bramie wejściowej.
Tam już czekają kierowcy z samochodami terenowymi gotowi obwieźć nas po parku. Cena startowa za samochód to 3500 LKR, my utargowaliśmy się do 3000 LKR (około 83 PLN). Oczywiście, można się z kimś dogadać i pojechać większą grupą, by podzielić koszty.
Cena biletu wstępu to 15 USD/ osobę. Do tego doliczyć trzeba opłatę za wjazd jeepa, opłatę za kierowcę (niech to nas nie odstrasza, ponieważ kosztuje ona grosze), 8% opłat serwisowych (cokolwiek to oznacza)oraz 13% VAT. W sumie całość kosztowała 44 USD, czyli 22 USD/ osobę (około 88 PLN/osobę).
Zapłaciliśmy, wsiedliśmy do jeepa i ruszyliśmy. Na początku, poza bujną roślinnością, nie widzieliśmy nic. Chłonęliśmy więc świeże powietrze i nasycaliśmy nasze oczy głęboką zielenią roślin.
Minęliśmy jeepa wracającego już z safari…
I dalej nic…
Nagle zobaczyliśmy… kurę!
Potem małpę. Nie wywarła ona na nas wrażenia, ponieważ widzieliśmy takich już mnóstwo.
Następnie pawie…
I różnej maści ptactwo…
Nagle ukazał się ON… Majestatycznie poruszający się, wędrujący środkiem drogi, wprost na nas… słoń!
Niezbyt wystraszył się naszego pojazdu, gdyż dość leniwie, jakby od niechcenia, zszedł z drogi, przepuszczając nas.
Dalej były jeszcze kolorowe ptaszki…
Znowu słoń 🙂
Kolejny słoń u wodopoju…
Kopiec termitów i kolejne ptaki:
Na koniec jaszczury i to… wszystko.
Cała przejażdżka trwała około 2,5 godziny.
Czy warto? Fajnie było zobaczyć słonie w ich naturalnym środowisku, niemniej nie było ich zbyt wiele. Może po prostu my nie mieliśmy szczęścia, aby zobaczyć całe stada. Taki urok safari, że zwierzęta nie są naganiane, nie pozują do zdjęć, a to, czy je zobaczymy, zależy tylko i wyłącznie od naszego szczęścia.
Cały kosztorys:
- jeep 3000 LKR, czyli 1500/osobę (41,5 PLN)
- wstęp 22 USD, czyli 3200 LKR (88 PLN)
W sumie 129,5 PLN/ osobę.