Obudziły nas promienie kwietniowego słońca wpadające przez okno. Pełni energii wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, dopiliśmy kawę i ruszyliśmy w trasę. Plan na dziś wyglądał następująco:
- Kanał Koryncki
- Teatr i Muzeum w Epidauros
- Nafplion
W sumie około 170 km do pokonania, a ile do zwiedzenia! Nie mieliśmy czasu do zmarnowania 🙂
Pierwszy na trasie był Kanał Koryncki. Kanał ten został otwarty pod koniec XIX wieku. Przecina Przesmyk Koryncki, czyli pas lądu pomiędzy kontynentalną Grecją a półwyspem Peloponez, łącząc tym samym morze Egejskie z Jońskim. Pozwala to na skrócenie drogi statkom (które musiałyby okrążyć cały półwysep Peloponez) o ponad 370 km. I choć w obecnych czasach nieco stracił na znaczeniu (okazał się zbyt wąski dla współczesnych statków), to wciąż odgrywa niebagatelną rolę w transporcie wodnym. Aby przybliżyć ogrom kanału posłużę się liczbami
- długość: 6343 m
- szerokość dna: 21 m
- głębokość: 8 m (od lustra wody do dna)
- wysokość ścian: 79 m
Dla śmiałków istnieje możliwość skoku na bungee 🙂
Kolejnym etapem wycieczki był Teatr w Epidauros. Jego powstanie szacuje się na 330 rok p.n.e. To największy z zachowanych współcześnie teatrów antycznych. Widownia mieści ponad 14 tysięcy widzów i liczy 55 rzędów. Teatr cechuje się doskonałą akustyką, wskutek czego każdą cichą rozmowę czy szept na scenie słychać było nawet w najbardziej oddalonym rzędzie.
Ciekawostką jest, że został odkryty dopiero pod koniec XIX wieku, kiedy na tym terenie rozpoczęto prace wykopaliskowe. Dzięki temu, że tak długo przykryty był warstwą ziemi, zachował się w niemalże idealnym stanie.
Nadal są tu wystawiane dramaty starożytnych greckich dramaturgów, w tym Sofoklesa, Eurypidesa, Ajschylosa.
Teatr został wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Tuż obok teatru znajduje się niewielkie muzeum z eksponatami znalezionymi na terenie Epidauros. Warto do niego wejść będąc na miejscu.
Po tak ogromnej dawce kultury antycznej ruszyliśmy w dalszą trasę – tym razem kierunek: Nafplion.
To bardzo urocze, spokojne miasteczko, gdzie można spędzić czas delektując się greckimi specjałami w jednej z nadmorskich restauracji, gdzie można przejść się wąskimi uliczkami czując, że czas się tam zatrzymał…
Można też zapuścić się dalej i nacieszyć oczy starannie wypielęgnowaną zielenią miejską.
Naszym celem było jednak zdobycie twierdzy Palamidi. Twierdza została wybudowana przez Turków podczas okupacji miasta w latach 1686-1715. W 1821 roku została zdobyta przez Greków i do dnia dzisiejszego zachowała się w bardzo dobrym stanie stanowiąc obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych miasta.
Twierdza wznosi się na wysokości około 216 metrów nad poziomem morza. Dostać się na nią można kamiennymi schodami (jest ich, bagatela, 899!) lub po prostu wjechać samochodem okrężną drogą.
Widok z twierdzy jest niesamowity. Możemy zatopić się w błękicie widzianej ze wzgórza morskiej wody okalającej cypel w kształcie sierpa, dookoła którego ciągnie się promenada (spacer po promenadzie za chwilę).
Jak na dłoni widzimy również panoramę miasta.
Na listę punktów obowiązkowych podczas wyprawy do Nafplion wpisać należy spacer po promenadzie.
Droga wiedzie wzdłuż skalistego wybrzeża, miejscami porośniętego bujną roślinnością, momentami zaś obnażającego nagie skały.
Morska bryza powiewająca od strony niesamowicie błękitnego morza delikatnie rozwiewa nam włosy a promienie słoneczne muskają naszą twarz. Czujemy się naprawdę odprężeni.
Po takim spacerze głodni zasiadamy w nadmorskiej knajpce i delektujemy się specjałami kuchni greckiej. Już czas wracać do domu. Jutro kolejny dzień wędrówki.
Podobne wpisy
Odkrywając Sofię – co warto zobaczyć w stolicy Bułgarii?
Rejs: Ateny – Rodos – Kusadasi – Santorini
Portugalska produkcja z korka, czyli od Dom Perignon po torebki i kapcie