Posąg Chrystusa z rozpostartymi ramionami (a’la Rio de Janeiro albo a’la Świebodzin) da się zauważyć z wielu miejsc na wyspie. Nie ma chyba osoby, która nie zadałaby pytania: a co to? No to wyjaśniamy.
Z miejscem tym wiąże się legenda, ale do niej dojdziemy za chwilę. Zacznijmy od samego wzgórza….
Tas-Salvatur
Tas-Salvatur wygląda jak stożek. Góra jak góra, wysoka na 97 metrów n.p.m.

Legenda 1: Wulkan
Ktoś kiedyś zauważył czarny dym wydobywający się ze szczytu wzgórza. Mieszkańcy uwierzyli, że wzgórze jest czynnym wulkanem. Mit ten został obalony przez geologów. Zdecydowanie wulkanu tam nie było i nie ma.
Łatwo natomiast można owa legendę wyjaśnić – otóż na Gozo dość często (niestety) zdarzają się pożary. To obszar rolniczy, a susze nie są rzadkością. Wystarczy wypalanie pola, związane z tym niekontrolowane rozprzestrzenienie się ognia… i katastrofa gotowa. Poniżej zdjęcie – przepraszam za jakość, fotka robiona była podczas jazdy samochodem.
Zależy, z której strony spojrzymy, ale można się domyślić, że zła perspektywa mogła wystarczyć w kwestii spekulacji na temat rzekomego wybuchu wulkanu.

Legenda 2: Trzy dni nocy
Ta legenda z kolei jest moją ulubioną!
Dawno, dawno temu…. Dokładnie tak powinna zaczynać się poczciwa legenda 🙂
No więc: dawno, dawno temu… mieszkańcy Gozo byli bardzo złymi ludźmi – szerzyła się rozpusta, grabieże…. W pewnym momencie Bóg się zdenerwował i zesłał na lud ciemność. Przez 3 dni i 3 noce nie było światła dziennego. Wtedy mieszkańcy zaczęli się żarliwie modlić, obiecywać poprawę, prosić o przebaczenie…
Po trzech dobach Bóg się ulitował i pierwsze promienie słońca padły właśnie na to wzgórze.
Na szczycie wzgórza dawniej stał drewniany krzyż. Oczywiście nie był on wystarczająco trwały, więc w 1904 roku na jego miejsc stanął pierwszy posąg Chrystusa. Jego konstrukcja również nie wytrzymała warunków atmosferycznych, w związku z czym został zastąpiony kolejnym… W ten z kolei uderzył piorun…
Obecny posąg został umiejscowiony w latach 70-tych i stoi do tej pory. Ma 6 metrów wysokości oraz 6 metrów szerokości (mierząc rozpostarte ramiona Chrystusa).
Chrystus zwrócony jest twarzą do środka wyspy.

Tas-Salvator – idziemy na wzgórze
Skoro już wiemy, o co z Jezuskiem chodzi…. no to chodźmy!
Sama trasa jest bardzo przyjemna.
Wzgórze znajduje się tuż przy Marsalforn. Można do niego dojść spacerkiem od strony Marsalforn właśnie, od Victorii (opcja dla piechurów), od Xaghra (co my uczyniliśmy).
Początkowo trasa prowadzi bardzo łagodnie przez pola. Kolejno robi się coraz bardziej stromo.



Po drodze mamy okazję podziwiać piękną panoramę wyspy, by ostatecznie stanąć na wzniesieniu u stóp Chrystusa.



Tas-Salvatur – u szczytu!
Sam posąg jest imponujący. Ma w sobie jakąś moc… a może to tylko siła umysłu?

Naprawdę jest to miejsce, które warto odwiedzić. jeśli tylko macie okazję spędzić na Gozo więcej niż jeden dzień – wpiszcie go na listę. Dla legendy, dla posągu, dla widoków…
Podobne wpisy
Odkrywając Sofię – co warto zobaczyć w stolicy Bułgarii?
Rejs: Ateny – Rodos – Kusadasi – Santorini
Portugalska produkcja z korka, czyli od Dom Perignon po torebki i kapcie