Sri Pada / Adam’s Peak, czyli Szczyt Adama
Adam’s Peak (Sri Pada w języku syngaleskim) – piąty co do wysokości szczyt Cejlonu – wznosi się na wysokość 2243 m n.p.m. Jest to szczególne miejsce z uwagi na zagłębienie znajdujące się na szczycie uznawane za odcisk stopy. Czyjej stopy? I tutaj kolejny punkt przemawiający za niezwykłością Sri Pady: otóż jest to miejsce uznawane za święte dla wyznawców kilku religii jednocześnie! Buddyści uważają, że jest to odcisk stopy Buddy, Hindusi – że to odcisk stopy Shivy, muzułmanie – że Adam stał tam przez kilkaset lat po tym, jak został wyrzucony z raju, a chrześcijanie wierzą, że to św. Tomasz pozostawił tam swój ślad.
- ze szczytu Adam’s Peak można zaobserwować ponoć jeden z najpiękniejszych wschodów słońca, co oznacza, że należy tam dotrzeć do około 5:30
- aby dotrzeć na szczyt przed wschodem słońca należy rozpocząć trasę od podnóża około 2:00 w nocy
- długość trasy (liczona od naszego hotelu): ponad 5 km
- charakter trasy: około 5000 schodów (nie liczyłam, liczba schodów to dane z Internetu), od czasu do czasu (na początku trasy) trochę płaskiego terenu pod górkę
Jak najlepiej dotrzeć do Adam’s Peak:
- Najpierw pociągiem (z Colombo do Hatton – koszt 260 LKR za wagon 2 klasy) lub z innych miejscowości na trasie pociągu
Hatton:
Trasa pociągu: Colombo-Kandy (nie zawsze, niektóre dojeżdżają tylko do Paradeniya, omijając Kandy) – Hatton (tutaj wysiadamy chcąc dostać się na Adam’s Peak) – Ohiya (tutaj wysiadamy chcąc dojść na Koniec Świata) – Haputale (piękne pola herbaciane) – Ella – Badulla.
- Następnie autobusem z Hatton do Delhousie (niektórzy piszą Delhouse). Autobus jedzie około 1,5 godziny i kosztuje 70 LKR. Niestety miejscowości tej nie da się znaleźć na mapie. Przypuszczam, że po prostu nazwa odnosi się do tych kilku straganów, które można spotkać u podnóża góry. Niemniej jest to dokładnie to samo miejsce, co Nallathanniya. Hotele zlokalizowane w Nallathanniya oddalone są o kilkaset metrów od miejsca, gdzie zatrzymują się autobusy jadące do wspomnianego Delhousie.
Kierowcy tuk-tuków oferują podwiezienie do podnóża Adam’s Peak za „jedyne” 1500 LKR (tuk-tuk) lub 2500 LKR (klimatyzowany bus, można zabrać się w kilka osób). Trasa to ponad 30 km. Autobus tymczasem kosztuje 70 LKR. Jedzie około 1,5 godziny. Na tabliczce informacyjnej autobusu znajdziecie informację, że jedzie do Delhousie i to jest właśnie to miejsce, w które należy się udać.
Nocowaliśmy (a właściwie ucięliśmy sobie drzemkę przed wyjściem) w hotelu Grand Adam’s Peak. Hotel niby 3-gwiazkowy, czysty, z ciepłą wodą i wygodnym łóżkiem 🙂
O 1:20 wstaliśmy nieco „stłamszeni”, przekąsiliśmy jakiś suchy prowiant i ruszyliśmy w trasę. Po drodze kokos do picia w pobliskim (otwartym!) sklepiku, po czym zwarci i gotowi podążyliśmy wyznaczonym szlakiem. O dziwo bardzo duża część straganów była otwarta. Można było po drodze kupić coś do picia lub nawet przekąsić.
Kilka informacji praktycznych:
Startujemy z wysokości 1260 m (wysokość, na jakiej znajduje się hotel Grand Adam’s Peak), szczyt znajduje się na wysokości 2243 m. Można by pomyśleć „983 m, przecież to niewiele…” Nic bardziej mylnego. 983 m w linii prostej, a w gruncie rzeczy cała trasa to około 5000 schodów i ponad 5 km drogi (od hotelu).
Pierwsze odcinki trasy nie były trudne. Ot, droga pod górkę, od czasu do czasu kilka schodów. Po drodze mijaliśmy ołtarzyki i posągi Buddy.
Niemniej z biegiem czasu i pokonywanych odległości, droga zaczynała się robić coraz bardziej stroma, a schodów przybywało. Sklepiki pojawiały się coraz rzadziej, jednak były. Nie ma więc co się martwić o prowiant po drodze 🙂 Pomimo, że droga była coraz trudniejsza, szło się dobrze. Myślę, że sprawiała to atmosfera wędrujących pielgrzymów, którzy odprawiali swoje modły, śpiewali i witali nas szerokim uśmiechem.
Ruszyliśmy dalej. Na szczycie rzeczywiście tłum był ogromny, do tego wszędzie spali pielgrzymi, którzy zapewne spędzili tutaj już kilka godzin lub nawet całą noc. Gęsiego poruszaliśmy się w kierunku budowli, w której znajduje się odcisk stopy.
Odcisku nie można fotografować, można jedynie przejść obok niego zostawiając (lub nie) jakieś dary (głównie kwiatki). Zobaczyliśmy coś, co niby miało być odciskiem, ale ja osobiście kształtu stopy tam nie dostrzegłam 😉 Niemniej jakieś wgłębienie faktycznie tam jest.
Nieco rozczarowani chyba brakiem swojej wyobraźni, który nie pozwolił dostrzec stopy, udaliśmy się w kierunku wschodniego zbocza, by zobaczyć słynny wschód słońca. Oczywiście zgromadziły się tam już tłumy łapczywie wpatrujące się w niebo. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym trochę się nie poprzeciskała (bo przecież nigdy już tu nie wrócę, więc muszę mieć dobre miejsce widokowe na wschód słońca). Ufff, udało się, miejscówka zajęta… czekamy.
Sami oceńcie, czy warto. Według mnie warto. Może nie dla samego wschodu słońca, ale dla towarzyszącej mu atmosfery. Przy wschodzie rozpoczęła się bowiem ceremonia. Śpiewy, bębenki, procesja z darami. Wszystko to nadało wschodowi słońca niezapomniany charakter. Ta wyjątkowa atmosfera pozostanie w mojej pamięci na długo.
Następnie ruszyliśmy na dół, podziwiając w świetle dziennym piękne widoki z góry
..
- pociąg Colombo – Hatton 260 LKR (w przypadku takiej właśnie najdłuższej trasy)
- autobus Hatton – Delhousie 70 LKR
- wejście na Adam’s Peak darmowe
- hotel Grand Adam’s Peak 2400 LKR za pokój 2-osobowy = 1200 LKR/osobę
Suma: 1530 LKR (42 PLN)/osobę