Wybierałam się tam od kilku miesięcy i zawsze coś wypadało. W końcu w pewien słoneczny dzień powiedziałam: jedziemy 🙂 No i pojechaliśmy…
Safari… hmmm… kojarzyło mi się do tej pory z przejażdżką samochodami (głównie tymi bardziej terenowymi) po obszarach zamieszkiwanych przez zwierzęta. Po obszarach, gdzie żyją one w swoim naturalnym środowisku, oczywiście dokarmiane przez człowieka (aby się właśnie tam gromadziły), niemniej bez większej, ludzkiej ingerencji. Dlatego nazwa „safari” dla obszaru w UK wydała mi się od razu nieco… przesadzona? No bo jak można określić mianem „safari” obszar, gdzie możemy podziwiać np. słonie, żyrafy czy lwy? Zakładałam, że będzie to bardziej przypominało po prostu ZOO, ale chciałam się przekonać 🙂 A porównanie mam po odbytym safari na Sri Lance (Minneriya National Park).
Podobne wpisy
Gozo – tajemnicze pozostałości punickiej świątyni
Kreta – sentymentalna podróż z uśmiechem
Przeprowadzka na Maltę – formalności