... ... Karnawał na Malcie i Gozo – Podróżować to żyć
1 lutego, 2024

Podróżować to żyć

Mój blog o podróżowaniu.

Karnawał na Malcie i Gozo

Karnawał na Malcie i Gozo - kiedy się odbywa i czym się wyróżnia? Jak głęboko sięgają jego korzenie? Czy warto wziąć udział w takim wydarzeniu i gdzie najlepiej na ten czas się zatrzymać?

Nazwa Karnawał wywodzi się od włoskiego zwrotu „Carne vale”, co dosłownie oznacza „mięso jest dozwolone” ze względu na fakt, że podczas czterdziestu dni Wielkiego Postu w religii rzymskokatolickiej nie wolno było spożywać mięsa. Dlatego karnawał obchodzony jest przed okresem Wielkiego Postu.

W krajach chrześcijańskich karnawał jest ostatnią okazją do jedzenia i zabawy przed 40-dniowym okresem postu przygotowującym do Wielkanocy. Na Malcie nazywa się go „Zmien ta’ bluha„, czyli „Czasem głupoty”. Jak łatwo się domyślić, oznacza to bezgraniczną radość, wygłupy, rywalizację – jednym słowem: niczym nieograniczoną zabawę.

Karnawał istniał już przed chrześcijaństwem, a jego korzeni można doszukiwać się w jego pogańskich formach, które przetrwały aż do ery chrześcijan. Historycznie na Malcie ta rozrywka sięga początku XV wieku. Rozpowszechniony przez Zakon Św. Jana (1530-1798) karnawał kolejno podupadł w XIX wieku, przetrwał jednak okres panowania brytyjskiego (1800-1964) i tak trwa do dnia dzisiejszego.

Wydaje się, że karnawał został rozpowszechniony na Malcie przez Wielkiego Mistrza del Ponte w pierwszej połowie XVI wieku. W tym czasie karnawał polegał na tym, że rycerze przystępowali do turniejów i korowodów. Udowadniali swoje umiejętności i zostawali za to nagrodzeni. Niestety, rycerze zaczęli zbyt mocno rywalizować, stawali się agresywni, przez co występy nie spełniały swojego rozrywkowego założenia. Nie uszło to oczywiście uwadze Wielkiego Mistrza.

Piero del Ponte nie był jedynym, który czuł, że trzeba nieco zmienić charakter uroczystości. W 1560 roku wielki mistrz Jean Parisot de Valette podjął ku temu stosowne kroki. Zezwolił on na noszenie masek w miejscach publicznych, nawet jeśli było to zabronione przez resztę roku. Sprawił też, że obchody stały się radośniejsze. Jest to również okres, w którym zaczęto używać pływaków – tyle, że nie znajdowały się one na lądzie, tak jak teraz, a były to w rzeczywistości przyozdobione statki Zakonu św. Jana.

Obecnie karnawał przyciąga tłumy mieszkańców oraz turystów. Główne obchody mają miejsce w Valletcie, choć Gozo również obchodzi swój własny karnawał.

Karnawał na Gozo

Karnawał na Gozo to odrębnie organizowana edycja święta. Uroczystości te po raz pierwszy oficjalnie zorganizowano na Gozo w 1952 roku. Gozitanie mają swoje własne platformy i parady. Główne wydarzenia odbywają się wzdłuż ulicy Triq ir-Repubblika, którędy podąża parada aż do placu It-Tokk.

Równolegle na Gozo ma miejsce wydarzenie, które odbywa się w Nadur i rządzi się swoimi własnymi zasadami, a właściwie – ich brakiem. To karnawał frywolny, nieco szalony. Tutaj każdy może chwilowo być tym, kim zechce. Nowością Groteskowego Karnawału na Nadur jest to, że nie ma komitetu organizacyjnego, który mógłby zaplanować jego przebieg. Po prostu wystarczy się przebrać i dołączyć do szalonej zabawy.

Parady, pływaki i barwne stroje

Podczas karnawałowych dni największą furorę robią tzw. „pływaki”. Odgrywają one ważną rolę podczas parad odbywających się w Valletcie oraz Victorii. Są to masywne konstrukcje, często wprowadzane za pomocą specjalnego mechanizmu w ruch, pomalowane na krzykliwe kolory. Nierzadko przedstawiają one satyryczne sylwetki znanych postaci. Prowadzone są na platformach główną ulicą miasta w towarzystwie orkiestry, bębnów i rzeszy wiwatujących ludzi. Pływakom towarzyszą występy, konkursy, głośna muzyka. Mieszkańcy przebierają się w piękne, niezwykle barwne, nieraz fikuśne stroje, odbywają się pokazy tańców.

Te kolorowe, wręcz przyprawiające o zawrót głowy stroje wzbudzają powszechny podziw. Wykonane z niezwykłą precyzją, są nieodzownym elementem każdego karnawału. A ich właściciele z radością pozują do pamiątkowych zdjęć.

Karnawał to wydarzenie, które warto zobaczyć choć raz. Jeśli zatem planujecie przybyć na Maltę w lutym, warto sprawdzić, czy przypadkiem nie traficie na czas karnawału. Konkretne dni, w jakich odbywa się karnawał, ogłaszane są zazwyczaj z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Podawany jest również szczegółowy program wydarzenia.

A jeżeli chcielibyście zobaczyć, jak wyglądał karnawał na Malcie w roku 1928, to tutaj można obejrzeć króciutki film: Karnawał w 1928 roku

Karnawał w Valletcie – gdzie spać?

Oczywiście, najwygodniejszą opcją jest zarezerwowanie noclegu w samej stolicy. Pozwoli to uniknięcia powrotu komunikacją w tłumie i ścisku. Dla tych, którzy wynajmują auto na czas pobytu na Malcie, ważna informacja – Valletta jest miejscem, gdzie znalezienie miejsca parkingowego w „zwyczajny” dzień graniczy z cudem (sugeruje się skorzystanie z płatnego parkingu we Florianie), natomiast w okresie karnawału jest już wyczynem prawie niemożliwym (płatne parkingi we Florianie również będą pełne i to od samego rana). Aby uniknąć stresu, warto auto pozostawić jednak z dala od stolicy.

Wracając do noclegu w stolicy – jak wspomniałam, jest to opcja idealna na czas karnawału – o ile oczywiście, nie chodzicie spać „z kurami” i hałas do późnej nocy nie będzie Wam przeszkadzał.

W miarę przystępny cenowo i bardzo zachwalany jest Grand Harbour Hotel lub Osborne Hotel.

Luksusowy i drogi zaś, jednak słyszeliśmy wręcz peany na jego cześć… to Palazzo Jean Parisot Boutique Hotel.

My z kolei z własnego doświadczenia (spędziliśmy w Valletcie weekend i tam właśnie nocowaliśmy) w sumie możemy polecić mniej wymagającym Valletta Kampnar City Living. Dlaczego mniej wymagającym? Hotel nie oferuje żadnych udogodnień typu spa, basen czy chociażby śniadanie. Z ulicy dochodzi hałas. Pokoje są za to duże, czyste, mieliśmy typowy maltański balkonik i łazienkę. Jak na stolicę, to cena była bardzo atrakcyjna, a lokalizacja idealna. Na weekend w stolicy nie potrzebowaliśmy niczego więcej 🙂 Poniżej zdjęcia z pokoju.

W grudniu 2022 z kolei pokusiliśmy się o budżetowy nocleg w Valletcie i, niestety, peanów na jego cześć nie będziemy śpiewać, choć na Booking.com opinie ma rewelacyjne. Mam na myśli obiekt Luciano Valletta Studio – Self Catering. Oczywiście, nie spodziewaliśmy się luksusów. Dodatkowo wybraliśmy opcję najbardziej budżetową z budżetowych, czyli obiekt z widokiem na ulicę, a nie na morze – w końcu mieliśmy się tam tylko przespać. Powiem tak – na jedną noc ok, na dłużej raczej nie, a to dlatego, że kawalerka okazała się garażem przerobionym na mieszkanie z jedynym oknem umiejscowionym w drzwiach i widokiem na parking. Nie mogę natomiast wypowiedzieć się w kwestii wszystkich obiektów oferowanych pod tą nazwą, więc po prostu uczulam, by na dłuższy pobyt może jednak pokusić się o dopłatę do mieszkanka z widokiem na zatokę. Zdecydowanie na plus – czysto i bardzo ciepło. Zdjęcia poniżej.